[#064] La maschera del demonio (1960) [Black Sunday]

Dzisiaj film-arcydzieło: debiut reżyserski Mario Bavy oraz włoski debiut Barbary Steele (w podwójnej roli!) – „La maschera del demonio”, czyli Maska szatana” – najważniejszy gotycki horror wszechczasów.

La maschera del demonio (1960) – strona informacyjna filmu

Uwaga: spojlery!
Poniższy opis filmu łącznie z galerią zdjęć zdradza szczegóły fabuły i zakończenie.

Witam wszystkich przy okazji omawiania pierwszego filmu Mario Bavy z planowanej na Giallopedii dłuższej serii prezentacji wszystkich filmów tego reżysera.
Na razie celem głównym jest przedstawienie wszystkich dzieł Mario Bavy, w których był podpisany jako w pełni samodzielny reżyser, kiedy sam odpowiadał za kompletny wygląd swojego filmu; nie musiał kończyć za nikogo, nikogo wyręczać itd.

Ilość materiału, który mi tutaj wyszedł przy okazji omawiania debiutu reżyserskiego Bavy, chyba tłumaczy, dlaczego podświadomie trochę zwlekałem z obiecanym dawno cyklem na blogu. Mając wokół siebie tyle rozmaitych źródeł, nie potrafię streścić swojej wypowiedzi do krótkiego wpisu blogowego.
Są to zbyt ważne filmy, Mario Bava jest zbyt ważnym reżyserem, żeby zbyć film paroma zdaniami i galerią zdjęć. Poza tym, Giallopedię traktuję jako formę encyklopedii, która zbiera różne materiały dostępne w internecie i udostępnia je w jednym miejscu; a materiałów poświeconych choćby La maschera del demonio jest naprawdę dużo.

Nie znaczy to, oczywiście, że każdy musi to wszystko przeczytać, ale materiał jest i jeśli ktoś ma ochotę to zapraszam.
Poniżej podaję krótki spis treści niniejszego wpisu – wpis został podzielony na kilka stron. Osobiście gorąco polecam fragment (tak, to tylko niewielka część!) z dzieła Tima Lucasa omawiający szczegółowo, pod każdym kątem, film Bavy – mnóstwo ciekawych informacji oraz oszałamiająca swoimi kolorami galeria z planu filmu.

  1. Barbara Steele – dwa wywiady
  2. Troy Howarth o filmie (z The Haunted World of Mario Bava)
  3. Roberto Curti o filmie (z Italian Gothic Horror Films, 1957-1969)
  4. Tim Lucas o filmie (z Mario Bava. All the Colors of the Dark)
  5. Informacje końcowe i materiał wideo
Finał La maschera del demonio: Asa płonie na stosie.
(Ależ ten kadr ma moc)

Kiedy ponad rok temu pisałem TUTAJ o Barbarze Steele, wymieniłem wszystkie osiem tytułów włoskich horrorów gotyckich, w których aktorka zagrała w latach 1960-1966.
Przystąpiłem do omówienia ich, a przy okazji zapoznaliśmy się z wieloma innymi dokonaniami tego gatunku we Włoszech. I tak się złożyło, że włoski debiut Barbary Steele oraz debiut Mario Bavy w roli samodzielnego reżysera zbiegł się w jedno i powstało arcydzieło, jakim jest bez wątpienia La maschera del demonio – film, który miał swoją premierę 12 sierpnia 1960 roku. Inne tytuły tego filmu to: Black Sunday, The Mask of Satan, Revenge of the Vampire, Maska szatana i wiele innych alternatyw.

Mario Bava, oprócz reżyserii, był także kierownikiem zdjęć oraz odpowiadał za efekty specjalne i był współscenarzystą filmu. Zdjęcia trwały około sześciu tygodni, pomiędzy 28 marca a 7 maja 1960 roku.

Jak wspomniałem film był włoskim debiutem Barbary Steele, wówczas 23-letniej aktorki, która przyjechała do Italii prosto z USA i od razu została rzucona na głęboką wodę – wystąpiła w podwójnej roli w filmie, który później odcisnął głębokie piętno (nomen omen, tak jak na plecach Asy) na jej zawodowej karierze. Myślę, że nie było to przekleństwo dla Steele – miała od początku duże predyspozycje do tego rodzaju ról, w których sprawdzała się najlepiej i zdobyła dzięki nim światową popularność.

Co do scenariusza filmu to można zauważyć lekki misz-masz, pomieszanie różnych motywów, czasami nie do końca w pełni logicznie rozegranych: jest wątek wampirów, wyznawców Szatana, wiedźmy, klątwy, wcielenia, odrodzenie w innym ciele, picie krwi, palenie na stosie itd. Sporo tych elementów, ale ogląda się to wspaniale jako wizualne widowisko, z mistrzowskimi zdjęciami, które są ucztą dla oczu – strona wizualna będzie zawsze dla Bavy najważniejsza w jego filmach.

Wprawdzie inspiracją do scenariusza, wymienioną także w napisach do filmu, było opowiadanie Mikołaja Gogola „Wij”, ale zostało ono potraktowane bardzo luźno, właśnie tylko raczej jako inspiracja. Opowiadanie to Mario Bava dobrze znał, lubił je i czytał swoim dzieciom na dobranoc.

Ze względu na zamiar wykorzystania pewnych efektów specjalnych Bava nalegał, żeby film był czarno-biały; chodziło głównie o efekt starzenia się Asy/Katii, który Bava opracował już wcześniej na potrzeby I vampiri. Operowanie światłem czerwonym i zielonym, z nakładanymi taflami szklanymi i makijażem aktorki – wszystko to w celu pokazania starzenia się twarzy – było możliwe tylko przy fotografii czarno-białej.
Istnieją kolorowe zdjęcia z planu filmowego, które prezentuje Tim Lucas w swojej książce, które dowodzą jak pięknie wyglądały plany filmowe w czasie produkcji.
Barbara Steele z kolei wspomina, że Mario Bava bardzo dbał o to, żeby zachować całkowitą monochromatyczność planu zdjęciowego do tego stopnia, że członkowie załogi nie mogli ubierać się w kolorową odzież – wszystko musiało być stonowane, zlane z tłem i nie rozpraszać ani aktorów, ani realizatorów filmu.

Ciekawe jest to, że Mario Bava wybrał młodą i nieznaną Barbarę Steele do obsadzenia podwójnej (!) głównej roli w swoim debiutanckim filmie, tylko na podstawie kilku zdjęć. Nie było castingów, zdjęć próbnych – Steele praktycznie została zaproszona, postawiona na planie i miała grać.
Ze współpracą aktorki z reżyserem bywało różnie, główne nieporozumienia wynikały, jak sądzę, z niedoświadczenia początkującej gwiazdy, która była dość trudna we współpracy, grymasiła, spóźniała się i odmawiała grania niektórych scen. Więcej o tym pisze Tim Lucas.
Ich drogi już się więcej nie zeszły choć, jak wspomina w dalej cytowanym wywiadzie z nią, Bava zamierzał ja obsadzić w The Whip and the Body (Bicz i ciało), ale aktorka była wtedy zajęta na planie u Felliniego.

Inną ciekawostką jest scenariuszowa kwestia wzajemnych relacji oskarżonych o czary i wampiryzm: Asy Vajdy i Javuticha. Ogólnie jest mowa o ich związku jako kochanków, czy pani i jej sługi, tylko w wersji włoskiej sugerowało się, że mogli być rodzeństwem.
Jak podaje Tim Lucas: włoskie materiały prasowe filmu identyfikowały Javuticha jako „Prince Ygor Javutich – fratello della strega„, co oznacza „brata czarownicy”. Javutich musiał być kimś znaczącym dla rodu Vajdów, ponieważ jego wielki portret wisi w sali zamkowej tuż obok portretu Asy.
Mielibyśmy więc tu wątek kazirodczy, co jak na tamte czasy było śmiałą sugestią.

Muzykę do filmu skomponował Roberto Nicolosi.
Na potrzeby wersji amerykańskiej oryginalna ścieżka muzyczna została zastąpiona przez zupełnie nowy soundtrack Lesa Baxtera.
Ówczesny szef AIP (American International Pictures) Sam Arkoff stwierdził, że muzyka Nicolosiego była… zbyt włoska. „Włosi robili stosunkowo niedrogie filmy i nie mieli budżetu na muzykę” – powiedział Arkoff. „We Włoszech było kilka firm, które dostarczały ścieżki dźwiękowe za darmo, w zamian za prawa wydawnicze i inne. Mówiłeś im, co chcesz, a oni mieli cały zapas tematów do wyboru. Nigdy nie zaakceptowalibyśmy ich zapuszkowanej muzyki, która była pisana pod włoskie gusta. Włosi preferowali inny rodzaj muzyki niż amerykańska publiczność”. [cytat z książki Tima Lucasa]

Jeszcze raz zapraszam do zapoznania się z poniższymi tekstami (w moim pojęciu fragmenty z Tima Lucasa obowiązkowo) oraz, mając już taki bagaż wiedzy o tytule, do ponownego uważnego seansu.


Galeria filmu:

(ciąg dalszy na następnej stronie)

Print Friendly, PDF & Email
Otagowano , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *