[#033] La bambola di Satana (1969) [The Doll of Satan]

Kolejnym gotyckim horrorem, który omawiam na blogu jest La bambola di Satana z 1969 roku w reżyserii Ferruccio Casapinty. Sądząc po plakatach możemy spodziewać się mocnych wrażeń: przemoc, tortury, blondwłosa piękność, czyli to co we włoskim horrorze lubimy najbardziej. Sprawdźmy, czy tak jest w istocie.

La bambola di Satana (1969) – strona informacyjna filmu

Uwaga: spojlery!
Poniższy opis filmu łącznie z galerią zdjęć zdradza szczegóły fabuły i zakończenie.

Drogi gościu tego bloga i tego wpisu, jeśli nie chcesz sobie psuć zabawy i zostać pozbawionym elementu zaskoczenia w rozwiązywaniu zagadki fabularnej, upraszam Cię: najpierw obejrzyj film!

Musiałem zastosować ten podwójny spojler alert ponieważ jedynie zagadka: „Kto jest mordercą?” może zatrzymać przy ekranie wielu widzów bardziej żądnych wrażeń niż to, co zaoferowali twórcy tego filmu.

Film La bambola di Satana to jedyne reżyserskie dokonanie Ferruccio Casapinty. Jak podaje Roberto Curti (którego pełny tekst [niepochlebnej] recenzji cytuję poniżej) Casapinta prawdopodobnie otrzymał dotację na zrobienie filmu, ale kompletnie nie radził sobie na planie i w efekcie mamy film przegadany, z naiwną fabułą, dość niechlujnie zrobiony i po prostu nudny. Osobiście, jako miłośnik „włoszczyzny” jestem raczej tolerancyjny dla dokonań o różnym poziomie artystycznym, jednak trudno nie zauważyć tu niedostatków fabuły i dłużyzn.
Sposób narracji i konstrukcja filmu bardziej mi przypominała pierwsze filmy krimi lub angielskie kryminały z tamtych lat (statyczne i nudnawe), a nie pełne pasji typowe włoskie horrory.
Scenograficznie film ratują stylowe wnętrza zamku, ale kiedy akcja przenosi się choćby do pobliskiej gospody, to jej wnętrze wygląda już tak żenująco, jak wystrój PRL-owskiej świetlicy w PGR-ze (przepraszam, ale takie mam skojarzenia). A tańcząca przy szafie grającej grupka młodzieży wygląda wyjątkowo kuriozalnie (mi przypominają trochę animowane postaci ze „Scooby-Doo”).

W zasadzie jak się tak zastanawiam nad tym, pozornie dziwnym, porównaniem do Scooby-Doo to takich analogii w La bambola di Satana do kreskówkowej serii widzę więcej. Typowy scenariusz każdego odcinka Scooby Doo to było często stare zamczysko, lub inne podobne miejsce, nawiedzone przez duchy (tak jak w La bambola…). Duch siał postrach i likwidował kolejnych śmiałków, a na końcu okazywało się, że to był przebieraniec: często grupka przyjaciół, z sympatycznym psiakiem Scooby Doo na czele, demaskowała ducha dosłownie zdzierając z niego maskę (dokładnie jak w La bambola…). Najczęściej okazywało się wtedy, że motywem działania ducha-przebierańca była po prostu chęć zysku (złoża uranu pod zamkiem bardzo tu pasują). We włoskim horrorze mamy nawet psa, który na końcu bierze czynny udział w zdemaskowaniu sprawcy, a od początku wizerunek panny Carol, z powodu tych okularów w grubych czarnych oprawkach, kojarzył mi się z Velmą ze Scooby Doo. Ale to tylko takie moje osobiste skojarzenia po seansie filmu.

Fabułę filmu można krótko streścić w jednym zdaniu: jedyna spadkobierczyni majątku i zamku po swym zmarłym wuju, przyjeżdża aby objąć spadek, lecz guwernantka i jej tajemniczy szef-kochanek próbują zmusić ją do sprzedaży zamku, aby przejąć znajdujące się pod nim złoża uranu.
Główną rolę powierzono tu ówczesnej modelce, która dopiero zaczynała swoją karierę filmową: Ernie Schurer. Aktorka, urodzona w Neapolu jako Emma Costantino, przybrała pseudonim artystyczny, pod którym była znana w czasie swojej kariery filmowej. W La bambola di Satana widzimy ją w różnych strojach oraz nago, choć ta nagość jest raczej dyskretnie pokazana. Scena tortur, której jesteśmy świadkami (i której obrazy kojarzą się z tym filmem) to w rzeczywistości sekwencja sennego koszmaru głównej bohaterki.
Tajemniczy morderca w czarnych rękawiczkach morduje niewygodnych świadków, a sam, jak się okazuje na końcu, nosi gumową maskę niczym Fantomas.
Jako ciekawostkę dodam, że występująca w roli Claudine aktorka Aurora Battista jest często mylona z hiszpańską aktorką (o dużo większym dorobku) Aurorą Baustistą – nawet imdb.com podając obsadę filmu popełnia taką pomyłkę i umieszcza obie (!) aktorki w roli Claudine. Są to jednak dwie różne osoby.

Film w sumie warto obejrzeć jako jeden z przykładów włoskiego horroru, tym bardziej że jest naprawdę pięknie odrestaurowany i warto nacieszyć oczy kolorowym, czystym obrazem.


Galeria filmu:

A co sądzi o filmie Roberto Curti? Zajrzyjmy do Italian Gothic Horror Films, 1957-1969 (strony 192-194):

Jedyny film Ferruccio Casapinty jako reżysera, La bambola di Satana, to mało znany – i zasłużenie – wkład do gatunku gotyckiego, który wygląda, jakby pojawił się zbyt późno – w czym pewnie tkwi problem. Film opiera się na obrazach, które niecałą dekadę po rozkwicie gatunku były już postrzegane jako przestarzałe.
Fabuła, do której scenariusz napisał reżyser wraz z Giorgio Cristallinim i Carlo Lorim, to nużąca przeróbka typowej powieści pulpowej, powolna zagadka morderstwa (z wydumanymi podtekstami szpiegowskimi), doprawiona najbardziej zużytymi kliszami gotyku (zamek, spadek, duchy, młoda dama w niebezpieczeństwie, bagno z ruchomymi piaskami) plus zabójca w czarnych rękawiczkach sprzed epoki Argento i kilka nieśmiałych sekwencji erotycznych.

Niemniej jednak, pomimo narkotycznych „koszmarów” erotycznych bohaterki (w tym jednego, w którym Erna Schurer zostaje rozebrana do naga i biczowana w sali tortur przez trójkę zakapturzonych oprawców), ciało aktorki jest strategicznie ukryte przez rekwizyty lub kąty kamery, tak że ledwo można dostrzec piersi – zdecydowanie rozczarowujący widok dla widzów, którzy przyzwyczaili się do znacznie bardziej pikantnych smaczków.
Rezultaty są bliższe erotycznym fotonowelom z epoki, co potęgują napisy początkowe, z czarno-białymi i kolorowymi zdjęciami przy dźwiękach tandetnego tematu muzycznego, dzięki uprzejmości Franco Potenzy, całość przypomina bardziej softcorowy świerszczyk dla panów niż gotycki horror.

Nawet jeśli budżet jest ewidentnie skromny, Casapinta nie wykazuje żadnego reżyserskiego polotu. Jak na gotycki film La bambola di Satana wygląda okropnie. Co więcej, montaż jest w najlepszym razie chaotyczny, z ujęciami dnia i nocy na przemian w tej samej scenie. Efekty specjalne są okropne (z mrugającymi kolorowymi soczewkami słabo symulującymi burzę z piorunami, nie wspominając o zdumiewająco fałszywych różowych chmurach otaczających zamek w scenie otwierającej), zoomy przytłaczają, a zakończenie przynosi pojedynek na miecze, który samemu trzeba zobaczyć, aby uwierzyć.
Scenografia jest wręcz żenująca: restauracja, w której grupa młodych ludzi tańczy do szafy grającej, to kiepsko wyglądające półpuste pomieszczenie, ale jeszcze bardziej niechlujna jest mozaika kilku różnych lokalizacji, które składają się na rzekomo francuski dwór, w którym rozgrywa się cały film (w tym Zamek Borghese w Pomezii), co dodatkowo wskazuje na problemy produkcyjne.

Nieudolność reżysera i kłopoty filmu najlepiej podsumowała jego główna dama Erna Schurer, filmowa bambola (bez śladu szatana), która w latach 60. brała udział w wielu fotonowelach (w tym niesławnym Killing), zanim trafiła do kina: w tym samym roku zagrała także w kontrowersyjnym Le salamandre Alberto Cavallone. „To był asystent Casapinty, który robił wszystko na planie, ktoś, kto później pracował z Tinto Brassem. Casapinta był idiotą, który nie potrafił nic zrobić…. Myślę, że miał dotację na ten film, czy coś w tym stylu – nie pamiętam. Filmowanie zostało przerwane, a następnie wznowione… To były trudne zdjęcia, które kręciliśmy w Abruzji. W ekipie było jednak wielu profesjonalistów: pamiętam scenarzystkę, Ninni (Margheritę) Reginato, która pracowała z Pietro Germi. Ostatecznie ukończyliśmy film i nadal otrzymuję tantiemy za emisje telewizyjne”.

Poza niezłą rolą Schurer w głównej roli, obsada jest źle dobrana: były amant filmów peplum Roland Carey jest beznadziejnie drewniany jako bohater. Szwajcarsko-francuskiego pochodzenia Carey, którego główną sławą był film Riccardo Fredy The Giants of Thessaly (I giganti della Tessaglia, 1960), gdzie zagrał Jasona, przez ponad dekadę trzymał się z dala od ekranu, skupiając się na pracy aktora dubbingowego w Fono Roma. W jednym z najdziwniejszych powrotów w historii kina 48-letni aktor pojawił się ponownie (w peruce) w kwintecie filmów porno wyreżyserowanych w latach 1981/82 przez Alexandra Borsky’ego [Claudio Bernabei], a w zasadzie przez Aristide Massaccesiego [jako Joe D’Amato], a mianowicie Labbra vogliose, Sesso acerbo, Le porno investigatrici, La voglia i Super Hard Love. W latach 90. Carey pojawił się także w Czerwonym (Trois Couleurs: Rouge, 1994) Krzysztofa Kieślowskiego w roli dilera narkotyków.
Z kolei Aurora Batista, która zagrała Claudine, nie jest hiszpańską aktorką Aurorą Bautistą.


Film La bambola di Satana został wydany na Blu-rayu przez 88 films i wizualnie prezentuje się bardzo pięknie.

Ścieżka audio jest włoskojęzyczna, napisy angielskie, które przetłumaczyłem na język polski.

Z materiałów dodatkowych wybrałem wywiad z Erną Schurer, która opowiada o swojej karierze zawodowej, o filmach w których grała, itd. Ten materiał także zaopatrzyłem w polskie napisy.

033-FC-LBdS-IT-sPL-88f

Print Friendly, PDF & Email
Otagowano , , , .Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *