[#057] Delitti privati (1993) [Private Crimes]

Docieramy do końca serii filmów giallo z udziałem Edwige Fenech. Pozostał nam miniserial telewizyjny z 1993 roku zatytułowany Delitti privati, czyli: „Prywatne zbrodnie”. Obok naszej jubilatki wystąpili m.in. Ray Lovelock i Alida Valli, żeby wymienić tylko te dwa najbardziej znane nazwiska, a serial wyreżyserował Sergio Martino.

Delitti privati (1993) – strona informacyjna serialu

Uwaga: spojlery!
Poniższy opis filmu łącznie z galerią zdjęć zdradza szczegóły fabuły i zakończenie.

Na wstępie, kilka podstawowych informacji o tej produkcji.
Otóż, jest to miniserial telewizyjny podzielony na cztery epizody, każdy z nich trwający prawie półtorej godziny. Został on wyprodukowany dla włoskiej państwowej telewizji RAI (odpowiednik naszej TVP) i w związku z tym treści w nim zawarte musiały spełniać określone wymogi. Materiał musiał być zatwierdzony przez specjalnego urzędnika z ramienia telewizji (de facto: cenzora) tak, aby mógł go oglądać jak najszerszy krąg odbiorców.
Jeśli więc, spodziewasz się, że Sergio Martino wraz z Edwige Fenech zrobili coś na miarę All the Colors of the Dark, czy Your Vice Is a Locked Room… to muszę cię rozczarować. Jak napisał niżej w cytowanym tekście Troy Howarth: „nie spodziewaj się ani sprośności ani krwawej jatki” – tego tam po prostu nie ma.
W zamian mamy sprawnie zrealizowany, dobrze zagrany, wielowątkowy thriller, który można także nazwać kryminalnym dramatem obyczajowym – te określenia będą bardziej pasować, niż tradycyjnie rozumiane giallo ze swoich złotych lat 1970-tych.

Po tym wstępie proszę Cię o obejrzenie serialu, a dopiero później powrót tutaj, bo po co psuć sobie zabawę?

Głównym producentem tego miniserialu była Edwige Fenech: opowiada ona szerzej o swoim doświadczeniu w roli producentki filmowej w materiale wideo na końcu dzisiejszego wpisu.
Po latach grania w filmach giallo oraz sexy-komediach (gdzie, jak wiadomo, kobiety były traktowane raczej przedmiotowo) spełniła swoje marzenie i zajęła się produkcją filmów, w których głównymi bohaterkami są pracujące kobiety, matki, żyjące normalnym życiem i przeżywające zwykłe ludzkie dramaty.
Taka wizja producentki oraz wspomniany profil odbiorcy serii (czyli widzowie telewizji publicznej) ukierunkowały finalny produkt filmowy.

Nie znaczy to jednak, że z ekranu wieje nudą i mamy brazylijską telenowelę – tak z pewnością nie jest!
Formuła serialu jednak narzuca, albo może lepiej powiedzieć: pozwala, na większe skupienie się na postaciach, na dokładniejszym i spokojniejszym rozegraniu wielu scen, na poszerzeniu wątków, a poza tym pozwala skoncentrować się bardziej na stronie dramaturgicznej i aktorskiej. Widać wyraźnie, że aktorzy mają tu możliwość pogłębienia swoich postaci, że nie musieli pracować w pośpiechu.
Cztery części, każda z nich trwająca półtorej godziny, to dużo materiału filmowego i mamy możliwość na zżycie się z postaciami, na spokojne śledzenie ich losów. Dzięki temu serial wciąga nas i oglądamy go z przyjemnością oraz z dreszczykiem emocji, rzecz jasna – trzeba tylko dać mu szansę i pozwolić wydarzeniom toczyć się na naszych oczach.

Akcja serialu toczy się w przepięknym miasteczku Lucca oraz jego okolicach. Rozpoczyna się koncertem, na którym swoje osiągnięcia prezentuje młodzież z konserwatorium muzycznego.
Piękną arię z opery Catalaniego wykonuje młoda śpiewaczka, Sandra Durani. Podziwia ją jej matka (dziennikarka Nicole Durani, w tej roli Edwige Fenech), ale także, z wysokiego balkonu, przystojny mężczyzna, Marco Pierboni, który zajmuje lożę wraz ze swoją rodziną: członkami starego i wysoko postawionego lokalnego rodu Pierbonich.
Po koncercie, Sandra zamierza nocować u swojej przyjaciółki Chiary, a matka wraca w deszczową noc do domu. I właśnie tej deszczowej nocy dochodzi do tragedii. Jesteśmy świadkami jak zakapturzona postać strzela do Marco Pierboniego na terenie jego starej podmiejskiej willi, ale ciało, nie wiadomo dlaczego, zostaje znalezione rano w jego samochodzie na terenie fabryki, której był właścicielem.
Nicole następnego dnia czeka na swoją córkę, akurat wypada jej dzień urodzin. Matka przygotowuje przyjęcie, na które mają przyjechać Sandra razem z Chiarą. Niestety, okazuje się, że Sandra nie nocowała u przyjaciółki i przepadła bez śladu.
I tak zaczyna cała seria różnych zdarzeń, przez które spokojne miasteczko Lucca co rusz trafia na pierwsze strony gazet. Tajemnice, romanse, zabójstwa, zdrady i pieniądze – tego będziemy świadkami w czasie serialowego seansu.

Ten wątek małego miasteczka, gdzie pod fasadą spokoju i tradycji, toczy się brudne i bezwzględne życie znamy doskonale z serialu Twin Peaks. Nie możemy oprzeć się wrażeniu, że coś ze świata wykreowanego przez Davida Lyncha, przesiąknęło do tej włoskiej produkcji.
Motyw muzyczny tego serialu (kompozycja Natale Massara) także bardzo przypomina tamten, skomponowany przez Angelo Badalamentiego. Nie piszę o tym w formie zarzutu – serial dobrze się ogląda i niewątpliwie ma on swój klimat – to tylko taka luźna uwaga (a propos muzyki to jeden z dynamiczniejszych tematów w serialu baaardzo mi przypomina pewien utwór Tangerine Dream).
Serialowi towarzyszą w napisach także dwie nastrojowe piosenki w wykonaniu Milvy, jednej z najbardziej znanych włoskich piosenkarek.

Edwige Fenech, grająca główną postać dziennikarki i matki, która straciła córkę, wypadła doskonale pod każdym względem. Myślę, że zawsze marzyła o takiej roli: dramatycznej, wymagającej aktorsko, pogłębionej psychologicznie. Potwierdziła, że jest naprawdę świetną aktorką i tą rolą poszerzyła wachlarz postaci, które grała w swej karierze.
W serialu Edwige mówi własnym głosem – nie jest tu dubbingowana, jak to się zwykle zdarzało w przeszłości.

Serial jest koprodukcją włosko-francuską i do obsady producentka Edwige Fenech zdołała zaangażować kilka znanych nazwisk.
W roli komisarza policji prowadzącego śledztwo możemy zobaczyć Raya Lovelocka, sympatycznego aktora i muzyka zarazem, którego na blogu mogliśmy obejrzeć przy okazji omówienia filmu Ruggero Deodato Live Like a Cop, Die Like a Man.
W roli nestorki rodu Pierbonich wystąpiła Alida Valli, którą znamy najbardziej z Suspirii Dario Argento. Nie można jednak zapominać o jej innych rolach, np. u Hitchcocka. Kiedy spojrzymy na jej zdjęcia z tamtych lat trudno uwierzyć, że to ta sama osoba. Kawał historii kina!
Jest Gabriele Ferzetti, w roli lekarza i przyjaciela rodziny, aktor który grał choćby u Antonioniego (Przygoda), Sergio Leone (Pewnego razu na Dzikim Zachodzie), Liliany Cavani (Nocny Portier), czy W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości – bondowskiej odsłonie z 1969 roku.
Ze strony francuskiej możemy tu obejrzeć kolejną weterankę kina, Annie Girardot (tutaj w roli medium) – w swoim życiu wystąpiła w 150 filmach!
Jest też choćby Laurent Terzieff, jako nauczyciel muzyki o pewnych, że tak powiem, słabostkach. Aktor bardzo zasłużony dla kina francuskiego, w młodości niezwykle przystojny, w co może trudno uwierzyć patrząc na jego wyrazistą twarz w Delitti privati.
I tak dalej… aktorów z obsady serialu można by wymieniać i chwalić dalej. Doskonale wypadli także młodzi aktorzy – pod względem aktorskim Private Crimes jest wyróżniającą się produkcją.

Biorąc to wszystko pod uwagę, nic dziwnego, że serial odniósł wielki sukces i miał najlepszą oglądalność w 1993 roku!
Były plany kontynuacji, o czym wspomina w wywiadzie Sergio Martino, jednak nie doszły one do skutku.

Osobiście bardzo dobrze odebrałem tę produkcję, serial bardzo mi się podobał. Nieśpieszne tempo mi nie przeszkadzało, pozwalało skoncentrować się na szczegółach, na grze aktorskiej i pięknych zdjęciach: kobiet, wnętrz, miasta i natury.


Galeria filmu:

Delitti privati. Część pierwsza:

Delitti privati. Część druga:

Delitti privati. Część trzecia:

Delitti privati. Część czwarta:

Cytowany niżej tekst pochodzi z książki Troya Howartha zatytułowanej So Deadly, So Perverse, Vol. II

Sergio Martino powraca do giallo w formie miniserialu telewizyjnego. Z jednej strony Private Crimes nie jest pozbawiony interesujących momentów. Z drugiej zaś, format miniserialu skutkuje zbyt dużą ilością materiału do przebrnięcia.
Pierwotnie film emitowany był w czterech 90-minutowych odcinkach, przez co jego ostateczny czas trwania wynosił około sześciu godzin. Scenarzyści Franco Marotta i Laura Toscano przyjęli epizodyczne podejście podobne do opery mydlanej, aby wypełnić fabułę takim czasem trwania.
Wydaje się, że każdy w miasteczku ma jakąś tajemnicę i prawie każdy był zaangażowany w nielegalny romans z jednym z pozostałych bohaterów. Piętrzące się rewelacje po pewnym czasie stają się nieco absurdalne, ale Martino radzi sobie z materiałem z takim przekonaniem, że w końcu działa pomimo jego nadmiaru.

Trzeba przyznać, że elementy thrillera nie są szczególnie dobrze rozegrane. Tajemniczy zabójca jest na wyciągnięcie ręki, łącznie z ujęciami POV, anonimowe listy pisane na maszynie i telefony z pogróżkami, ale film nigdy nie idzie na całość, jeśli chodzi o eksplorowanie bardziej ponurych aspektów gatunku. Zabójstw jest niewiele i są one stonowane, aby pasowały do medium telewizyjnego. Mimo to doświadczenie Martino w gatunku jest oczywiste, ponieważ buduje napięcie aż do wiarygodnego i zarazem zaskakującego finału, w którym wszystko zostaje ostatecznie ujawnione. Być może gdyby serial został zrealizowany w czterech jednogodzinnych odcinkach, sprawdziłby się lepiej. W obecnej formie ma wiele do zaoferowania cierpliwemu widzowi; po prostu nie spodziewaj się ani sprośności, ani krwawej jatki.

Scenariusz obfituje w kolejne odsłony różnych pozamałżeńskich romansów, ale sam film jest bardzo czysty w swoim podejściu. Niewątpliwie wynikało to z formatu telewizyjnego, ale zadziwiające jest to, jak nieśmiały jest w porównaniu z wieloma innymi thrillerami z epoki. Rewelacja o prostytucji prowadzonej pod przykrywką szanowanego biznesu przypomina aspekty Blood and Black Lace Mario Bavy (1964) i What Have They Done To Your Daughters? Massimo Dallamano (1974), ale film Martino wydaje się znacznie bardziej staroświecki niż którykolwiek z tych pionierów. Nadrzędny temat tak zwanego szanowanego społeczeństwa skrywającego obskurną rzeczywistość to klasyczny motyw giallo, a film zdecydowanie eksploruje go do granic możliwości.

Reżyseria Martino jest dopracowana i pewna. Po serii w większości obojętnych thrillerów erotycznych, w tym Foxy Lady (1992) i Craving Desire (1993), perspektywa powrotu do gatunku, w którym po raz pierwszy się zadomowił, najwyraźniej dodała mu energii. Podczas gdy tamte tytuły były zbyt uzależnione od amerykańskiego kina i bardziej skupiały się na T&A [„tits and asses”] niż na czymkolwiek innym, Private Crimes pozwala mu nie spieszyć się z opowiadaniem zawiłego i pełnego zwrotów akcji scenariusza thrillera. Współpracując z wieloletnimi współpracownikami, takimi jak operator Giancarlo Ferrando i montażysta Eugenio Alabiso, stworzył film, który jest stylowy i wciągający, choć trzeba przyznać, że nieco zbyt rozwlekły. Przydałby się bardziej rozsądny czas trwania i mniej rozwlekły scenariusz, ale i tak jest to przyjemny thriller, któremu udaje się trafić we właściwe nuty tam, gdzie trzeba.

W obsadzie znalazło się wielu weteranów giallo. Edwige Fenech dominuje w serii dzięki swojej szczerej roli samotnej matki pochłoniętej żalem i pragnieniem sprawiedliwości. Fenech, wciąż wyglądająca tak promiennie jak zawsze, bardzo dobrze radzi sobie z różnymi emocjonalnymi elementami swojej postaci i po raz kolejny udowadnia, że oprócz dobrego wyglądu ma prawdziwe aktorskie umiejętności.
Ray Lovelock jest dobry jako komisarz policji, którego frustracja z powodu sprawy prowadzi go do przemyślenia swojej przyszłości w departamencie. Lovelock skutecznie oddaje narastającą frustrację bohatera i jego nieugięte oddanie prawu, ale jego postać nie przechodzi wielu interesujących zmian i w rezultacie zostaje odsunięta na boczny tor.
Występująca gościnnie Alida Valli i Gabriele Ferzetti są w doskonałej formie, a Paolo Malco dodaje do swojej filmografii kolejną ładnie wycieniowaną, niejednoznaczną postać.


Serial Private Crimes został wydany na Blurayu przez Severin Films w ubiegłym roku.

Serial ma włoską wersję audio oraz napisy angielskie. Napisy te przetłumaczyłem, czasami je korygując, bo zdarzały się małe błędy.
Z materiałów dodatkowych otrzymujemy tu dwa wywiady: z Sergio Martino i z Edwige Fenech – obydwa świeżutkie, z 2023 roku. Również do tych wywiadów przetłumaczyłem napisy.

Serial zaczyna się przepiękną arią (i bardzo smutną) z opery Alfredo Catalaniego „La Wally”. Arię wykonuje filmowa Sandra Durani na początku pierwszej części serialu i tekst tej arii będzie zasmucał Nicole-Edwige także w kolejnych epizodach.
Odejdę daleko, tam gdzie biegnie echo świętego dzwonu, tam pomiędzy białe śniegi, tam pomiędzy złote chmury. Tam gdzie nadzieją jest rozpacz, jest cierpienie…

W serialu usłyszeć można dwie piosenki skomponowane przez Natale Massara w wykonaniu Milvy. Obie znalazły się jako bonus dołączony do niemieckiego i japońskiego wydania płyty wokalistki Uomini addosso z 1993 roku.

057-1-SM-DP-IT-sPL-S; 057-2-SM-DP-IT-sPL-S; 057-3-SM-DP-IT-sPL-S; 057-4-SM-DP-IT-sPL-S

Print Friendly, PDF & Email
Otagowano , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *